Eksperci zwracają uwagę, że mamy w tym przypadku do czynienia z prawdziwym gąszczem przepisów często na wzajem wykluczających się lub dopuszczających możliwość wielu interpretacji. W dodatku wiele przygotowanych aktów wymaga ponownej modyfikacji w związku z dostosowywaniem przepisów do dyrektyw unijnych. Rynek teleinformatyczny to jedna z najszybciej ewoluujących gałęzi gospodarki, prawodawcy z jednej strony nie nadążają za tempem zmian. Z drugiej zaś brak jasności w przepisach często hamuje rozwój rynku. Według danych Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji w branża regulowana jest co najmniej 700 ustawami i rozporządzeniami. Przy czym często posługują się one różnymi definicjami tych samych zjawisk i procesów. Bolączki branży to chociażby ustawa o podpisie elektronicznym, która mimo dobrych założeń, jakoś nie wpłynęła na upowszechnienie tej wygodnej formy komunikacji. Powszechnie wiadomo, gdzie leży przyczyna problemu. Chodzi o koszty wdrożenia i stosowania, wskazuje się na potrzebę uproszczenia procedury certyfikacji. Niejako na dokładkę wskazuje się tutaj rozporządzenia w sprawie elektronicznego obrotu fakturami, które już jest ostro krytykowane.
Kolejnym stymulatorem rynku mogło by być upowszechnienie elektronicznych aukcji przetargowych. Dostarczenie tego rodzaju instrumentów na pewno przyczyniło by się do zahamowania podskórnego, acz powszechnego przy okazji korzystania z procedur przetargowych łapówkarstwa. O tym, że prawo zamówień publicznych w swoim obecnym kształcie sprzyja korupcji mówi się coraz częściej. Konieczne jest także ukrócenie zjawiska wielokrotnego oprotestowania wyników przetargów, które skutecznie hamuje konkurencję i sprawia wiele kłopotów nie tylko na rynku teleinformatycznym.

oprac: S. Kowalska źródło: Nowy Przemysł-Mies.Gospodarczy, 2005.10.01
 Telekomunikacja do poprawki. "Potrzebna konstytucja" Jarosław Maślanek