Przedsiębiorstwa i instytucje, które chcą zrezygnować z usług Poczty Polskiej muszą do swoich lekkich przesyłek wkładać tekturki lub blaszki, które je dociążają. Jest to sposób na tańsze przesyłki doręczane przez inne firmy kurierskie.

Firmy chcąc taniej i szybciej niż dotychczas doręczać listy rezygnują z usług Poczty Polskiej na rzecz prywatnych firm. Wysyłając lekkie przesyłki muszą je jednak, zgodnie z prawem, dociążać. Wszystko przez ochronę prawną Poczty Polskiej nałożoną przez ustawodawcę, który zapewnił jej monopol na ustalanie cen przesyłek do 50 g celem dobrego przygotowania się jej do wejścia na wolny rynek. Mimo że przesyłki są cięższe, to i tak koszt ich dostarczenia pozostaje tańszy w porównaniu z cennikiem Poczty Polskiej.  Marta Blada, asystentka prasowa prezydenta Bełchatowa, powiedziała, że: "- Nawet po doliczeniu kosztu tekturki, na każdej przysyłce za zwrotnym potwierdzeniem odbioru oszczędzamy złotówkę i 70 groszy". Dociążające wkładki produkowane są przez Polskie Centrum Doręczeniowe (PCD).  Podobnie postępuje krakowski InPost, który obecny jest już w 110 miastach Polski i przejął część przesyłek Telekomunikacji Polskiej SA. Korespondencja InPost dociążana jest metalową plombą z nazwą firmy. Zbigniew Drohobycki, rzecznik łódzkiego  oddziału  TP  SA powiedział, że: "- Oprócz ceny, którą zaproponował InPost, ważna jest gwarancja, że rachunek do abonenta zostanie dostarczony w ciągu 48 godzin. Poczta daje sobie na to 7 dni". Poczta nie przejmuje się konkurencją twierdząc, że jej nie zagraża. Jednak odwołała się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, a ten stwierdził, że działania firm kurierskich związane z dociążaniem listów są zgodne z prawem. Obciążnik może być bowiem zabezpieczeniem przesyłki, ponieważ tabliczka z danymi adresowymi nadawcy lub metalowa plomba z nazwą firmy mogą okazać się pomocne w razie jej zagubienia. Planowane częściowe uwolnienie rynku usług pocztowych zaplanowano na 2009 r.

oprac.: ef, źródło: Wiadomości Dnia - Dziennik Łódzki, 2007.04.13
"Tekturki i blaszki z pocztowej wagi", MARCIN DARDA